NIE UCZ MNIE, ALE POZWÓL I POMÓŻ MI SIĘ UCZYĆ! – recenzja książki
Od jakiegoś czasu odczuwałam pewnego rodzaju frustrację
spowodowaną brakiem nowych pomysłów na pracę indywidualną i grupową z dziećmi.
Przeglądałam Internet z nadzieją znalezienia nowych zabaw, dzięki którym w
ciekawy sposób mogłabym im pokazać świat wartości czy nauczyć efektywnego
działania w społeczeństwie. Bezskutecznie. Najczęściej natrafiałam na dobrze
znane mi ćwiczenia, które na każdej kolejnej stronie pojawiały się jedynie w
zmiennych konfiguracjach. Z pomocą przyszła mi miejscowa biblioteka.
Natrafiłam na wspaniałe książki: czterotomową pozycję pt.
„Nie ucz mnie, ale pozwól i pomóż mi się uczyć!” autorstwa Sabrine Alex i
Klausa W. Vopel. Każda z książek to zbiór 70 eksperymentów zgrupowanych w
rozdziałach tematycznych. Znajdziemy tu typowe tematy takie jak opowiadające o
emocjach czy relacjach z rówieśnikami i dorosłymi. Dodatkowo są w niej te
rzadziej spotykane: pragnienia i wartości, koncepcja samego siebie, zarządzanie
czasem lub błędy i sukcesy. Każdy eksperyment jest dokładnie opisany. Poznajemy
cel, grupę docelową, czas trwania i potrzebne materiały (zazwyczaj są to
jedynie kartki i długopisy, a najczęściej bazuje się na rozmowie w parze lub
grupie). Największą wartość widzę w podsumowaniu ćwiczeń. W książce autorzy
wypunktowali przykładowe pytania, jakie można zadać dzieciom, by skłonić je do
głębszej refleksji lub po prostu pomóc zrozumieć, po co wykonywało dany
eksperyment i jak wiedzę z niego wyciągniętą możemy zastosować w życiu
codziennym.
Czytając wszystkie cztery tomy miałam non stop długopis i
zeszyt w ręku, by spisywać ciekawe zabawy (polecam sobie taki prowadzić, bo
dobre pomysły niestety umykają z pamięci). Były to dla mnie propozycje nowe,
nieznane (co za miła odmiana). Szczególną wartość odnajduję w tym, że większość
eksperymentów da się przeprowadzić w pracy indywidualnej. Oczywiście oprócz
ogólnego zachwytu nad książkami mam pewne uwagi. Nie do końca zgadzam się, by
wprowadzać dzieci w ćwiczenia, gdzie muszą wejść w rolę agresora i np. odgrywać
scenki z przeklinaniem, krzywdzeniem, niszczeniem czy kradzieżami. Jestem
zwolennikiem tej szkoły, która mówi, że może to być pierwszy krok, przełamanie
pewnej bariery, której dziecko samo być może by nie przekroczyło. Skłaniając je
do np. obrażania kogoś w scence możemy sprawić, że będzie miało mniej oporów,
by to zrobić realnie (dla bezpieczeństwa w scenkach tę rolę odgrywam ja robiąc
to w sposób łagodny i uprzedzając jak mam to zamiar zrobić).
Konkluzja: POLECAM! Nie idźcie nurtem jedynie kupowania
nowości wydawniczych. Odwiedźcie biblioteki, poszukajcie na półkach. Być może
znajdziecie jakieś perełki, które możliwe, że nie mają na okładce najświeższej
daty, a jednak mają w sobie takie skarby jak te, które znalazłam ja.
M.C.
Komentarze
Prześlij komentarz