POZYTYWNA DYSCYPLINA - recenzja książki
1.
Wchodzicie do domu i widzicie ślady małych brudnych
butów na waszym dywanie w salonie. Nie zwlekając ruszacie do jego pokoju, by
zająć się sprawą. Mówicie, jak bardzo się na nim zawiedliście i że nie tego go
uczyliście, by był brudasem. W konsekwencji za swoje zachowanie dostaje karę:
do końca tygodnia ma „szlaban” na komputer. Dziecko reaguje złością, mówi, że
jesteście niesprawiedliwi i że was nienawidzi (tu jeszcze może pojawić się
płacz, rzucanie przedmiotami i trzaskanie drzwiami). Nerwowo wychodzicie z
pokoju z poczuciem załatwienia sprawy.
2.
Wchodzicie do domu i widzicie ślady małych brudnych
butów na waszym dywanie w salonie. Pojawia się u was złość. Staracie się jednak
odczekać aż będziecie spokojni i wtedy porozmawiać z dzieckiem. Wchodzicie do
pokoju i rozmawiacie. Zadajecie pytania pełne ciekawości, poznajecie
perspektywę dziecka (być może dowiecie się, że wbiegło szybko do domu nie
zdejmując butów, bo skaleczyło się i chciało jak najszybciej opatrzyć ranę).
Wsłuchujecie się w jego pomysły dotyczące tego, co można by zrobić, by naprawić
szkodę. Pracujecie też nad znalezieniem takiego rozwiązania, które pomoże w
przyszłości uniknąć podobnych błędów. Kończycie rozmowę i spokojnie wracacie do
swoich codziennych spraw.
Dwie sytuacje, a tak bardzo się różniące. W pierwszej
dominuje rodzic (bo taka jest przecież jego rola), działa szybko (bo trzeba
reagować od razu) i wymierza surową karę (bo jak dziecko zrobi coś złego, to
musi poczuć się źle, by się poprawić). W drugiej relacja jest oparta na
szacunku, zrozumieniu, skoncentrowana na rozwiązaniu problemu. Która jest Wam
bliższa? Mi stanowczo druga.

Książkę „Pozytywna dyscyplina” szczerze polecam. To mądra
pozycja, która uczy nas, że szacunek i
troska rodzica to najlepsza inwestycja w wychowanie dziecka.
Małgorzata Chwiejczak
Komentarze
Prześlij komentarz