Pierwszak nie musi być dzielny!
W którymś roku szkolnym weszłam do sali świetlicy w szkole, w której pracuję. Był
czwartek, pierwszy tydzień roku szkolnego. Do świetlicy wchodzili właśnie
pierwszacy po skończonych lekcjach, by poczekać na rodziców lub dziadków.
Moją uwagę
zwrócił chłopiec, który stał z boku przy drzwiach. Zamiast podejść do Pani, jak
robiły to pozostałe dzieci, cicho płakał. Podeszłam do niego. Ukucnęłam obok i
zapytałam, co się dzieje?
- Nie
wiem - odpowiedział on - cały tydzień byłem dzielny - był
wyraźnie zmieszany swoim płaczem
- To
normalne - powiedziałam - pierwsze dni w szkole to duże wyzwanie, można płakać.
Czy coś szczególnego stało się dzisiaj?
Tyle
wystarczyło, by zobaczyć ulgę na jego twarzy i dowiedzieć się, że trafił
właśnie do "górnej" świetlicy podczas gdy codziennie przebywał w tej
na parterze. Martwił się, że mama przyjdzie po niego i go nie znajdzie. To
przepełniło balonik emocji i chłopiec się rozpłakał. To naturalne. Smutne jest
natomiast to, że miał przekonanie, że to coś złego, że być dzielnym to znaczy
nie płakać, nie bać się, nie pokazywać emocji.
Bądź dzielny... nie płacz... nie bój się...., a może bój się i rób?
Każdy
rodzic, niezależnie od okoliczności, chce dodać swojemu dziecku odwagi. Nie
ważne czy maluch wdrapuje się na drabinkę na placu zabaw, siada na fotelu
dentystycznym, czy idzie po raz pierwszy do przedszkola lub szkoły.
Czasem jednak chcąc dodać otuchy dokładamy dziecku ciężaru. Zupełnie jak dzieci
- niechcący :)
Kto jest dzielny?
Kiedy mówisz swojemu dziecku, że ma być dzielne, powiedz mu też co to znaczy. Żeby to zrobić musisz wiedzieć. Żeby wiedzieć trzeba pomyśleć. Logiczne.
Czy dzielne dziecko, to takie, które nie boi się niczego?
Czy może
takie, które strachu nie okazuje?
Czy będąc
dzielnym można bać się, ale mimo to robić to co należy?
Czy każdy
musi mieć w sobie tyle samo odwagi?
Czy będąc
dzielnym nadal można prosić o pomoc?
Z mojego doświadczenia wynika, że dzieciom pomaga, gdy dowiedzą się, że:
- każdy człowiek czasem się
czegoś boi i to jest ok
- dużo osób w nowych sytuacjach
czuje się nieswojo, to naturalne i z czasem mija
- dzielny/odważny człowiek robi
to co trzeba mimo, że się boi (np. idzie pierwszy raz do szkoły mimo, że w brzuchu trochę go ściska)
- strach staje się mniejszy jeśli
dzielimy się swoimi obawami z najbliższymi
- w każdym miejscu są osoby,
które mogą nam pomóc
- każdy oswaja się z nowym
miejscem, zadaniem, wyzwaniem w swoim tempie i to jest ok
- jeśli czegoś się obawiamy
dobrze jest mieć pomysł jak sobie z tym poradzimy (jeśli nie będę wiedział
co mam robić, źle się poczuję, ktoś mi zrobi przykrość - podejdę do
nauczyciela, jeśli zatęsknię za domem - pomyślę o tym, że niedługo tam
wrócę itd.)
Nie każde dziecko się boi, nie ma co mu wmawiać :)
Nie każde dziecko boi się pierwszego dnia w szkole. Warto być uważnym, ale nie trzeba uprzedzać
faktów. Rozmawiając o początkach nauki w szkole nie warto straszyć dziecka, ale
też na zapas nie trzeba go uspokajać. Dziecko, które usłyszy "nie bój
się" być może zacznie się zastanawiać, czy jest czego, nawet jeśli
wcześniej o tym nie myślało.
Jeśli zastanawiamy się jak wesprzeć dziecko w tym okresie wystarczy zapytać:
"co myślisz o pójściu do pierwszej klasy?", "czego się
spodziewasz?", "co cię najbardziej cieszy?", "jak byś
chciał/a żeby wyglądały pierwsze dni", "czy potrzebujesz ode mnie
czegoś szczególnego?".
A machając dziecku na pożegnanie wystarczy powiedzieć "miłego
dnia".
Można płakać!
Płacz jest naturalną reakcją na przeżywanie silnych emocji. Jest to sposób
na uwolnienie napięcia nagromadzonego na skutek silnych przeżyć. To strategia
samoregulacji.
Tymczasem nam dorosłym wydaje się, że jeśli dziecko nie płacze to mamy
sukces bo zbytnio nie przeżywa (nie boi się, nie złości, nie wstydzi). To nieprawda.
Dziecko, które wie, że ma nie płakać, przeżywa nadal silne emocje, ale jest
pozbawione podstawowej strategii uwolnienia napięcia i uspokojenia się -
płaczu.
To tak jakbyśmy codziennie dokładali mu kamyk do plecaka, ale nie pozwolili
mu go wyjąć. Z dnia na dzień kamyków będzie coraz więcej, aż w końcu dziecko
"nie udźwignie".
Nie każde dziecko będzie płakać. Tendencja do reagowania płaczem jest
wypadkową wielu czynników, a jednym z nich jest temperament dziecka. Jeden
maluch będzie płakał, inny skarżyła się, kolejny biegał i podskakiwał, jakiś
opowiadał historie, jeszcze inny potrzebował się przytulać lub bawić. Każdy
radzi sobie z emocjami na swój sposób.
Nie zabraniamy dziecku bawić się, śmiać, ani biegać, nie zabraniajmy też
płakać. Po prostu. Płacz jest naturalny i przynosi ulgę. Chroni zdrowie
psychiczne zapobiegając kumulowaniu napięcia.
Co więc warto przekazać dziecku?
Bądź sobą... bój się...ciesz
się...płacz... śmiej się... i rób! A ja będę z tobą.
Bo takie jest życie i to jest ok.
Komentarze
Prześlij komentarz